Ludzie z trwogą spoglądali na zachód, skąd z każdym dniem przybliżała się wojna. Jej znakiem były pożary, nocami rozświetlające okolicę piekielnym blaskiem. Za dnia dym przesłaniał słońce, przebijające się czasem krwawym blaskiem – psalmista W.I. Paszczuk z Orchówka koło Włodawy opisuje wydarzenia lata 1915 roku.
Rozeszły się już wtedy wszędzie wieści o okrucieństwach Niemców w kraju zdobytym, ludność więc żyła w trwodze. Jednego popołudnia jakiś człowiek, jadący z Ostrołęki, krzyknął koło mieszkań służby: „Prusak w mieście rżnie ludzi”. W dziesięć minut wszyscy nasi robotnicy, pracujący w polu, byli wraz z końmi, wozami i pługami na podwórzu. Zrobił się zgiełk, lament – nastroje w polskich wsiach pod Ostrołęką opisuje Władysław Glinka, ziemianin i działacz społeczny.
I znów psalmista Paszczuk: 30 lipca zaczął się najtragiczniejszy czas. Wojska bez końca maszerują na północ, za Bug. Przerażeni chłopi ze łzami w oczach patrzą i nie wiedzą, co robić. […] Wojskowi zapowiedzieli, że jeszcze dziś mogą wkroczyć Niemcy. […] 31 lipca rano rozległy się wybuchy od strony stacji kolejowej, to nasze wojska wysadzały mosty i urządzenia kolejowe. […] Ktoś doniósł, że we Włodawie nie ma już ani władz cywilnych, ani cerkiewnych. Nakazałem natychmiast zaprzęgać. Zaprzęgli i ruszyli, z płaczem zostawiając swoje ukochane gniazdo […].
To fragment materiału dotyczącego bieżeństwa 1915 roku, który otwiera najnowszy numer kwartalnika „Karta”. Tematem tego wydania są uchodźcy XX wieku.
Publikowane tu materiały znajdą się także w mojej reporterskiej książce, która ukaże się jesienią 2016 roku nakładem wydawnictwa Czarne.
Świetny materiał! I ciekawe zestawienie z innymi uchodźstwami.