Jechaliśmy na dwóch furach… Były to wozy drabiniaste, którymi woziło się z pola zboże. Żeby z tych drabin nic nie wypadało, wkładało się takie wielkie plecione półkoszyki. Gdy załadowaliśmy się na te wozy i ruszyliśmy w kierunku stacji Lidy (….) na ganku zaczął wyć nasz pies Żuczek, taki czarny był. Do dziś pamiętam tę psią rozpacz… – tak początek bieżeństwa wspomina imam Stefan Mustafa Jasiński.
Gdy rozmawiamy w jego domu w Białymstoku, ma 104 lata. Wydaje mi się, że jest najstarszym żyjącym bieżeńcem. Urodził się w 1911 roku we wsi Malawicze Górne niedaleko Sokółki. Gdy jechali w bieżeństwo miał 4 lata; gdy wracali – 11.
Nie doczekał publikacji tego wywiadu. Zmarł 4 września 2015 roku.
Cała rozmowa: https://biezenstwo.pl/co-nam-zostalo-z-biezenstwa/stefan-mustafa-jasinski-imam-z-malawicz-gornych-zmarl-4-wrzesnia-2015/
Projekt „Co nam zostało z bieżeństwa” powstał dzięki stypendium Marszałka Województwa Podlaskiego
Pingback: Jeszcze o bieżeństwie | Domowe opowieści