Na początku grudnia ukazało się po białorusku „Bieżeństwo 1915” – „Бежанства 1915 года: забытыя ўцекачы” w tłumaczeniu Aleksa Monicza. Książka zabrzmiała w języku, którym mówiła ogromna część bieżeńców. Także moja babcia Nadzia, od której historii zaczyna się ta opowieść i która właśnie po białorusku przekazywała ją swoim dzieciom, sąsiadom, wnukom.
Jest to więc wydarzenie niezwykle dla mnie ważne z wielu powodów. Poza tym osobistym, cieszę się też, że opowieść powróciła do języków, w których się zaczęła. Wiosną 2019 roku ukazał się ukraiński przekład (tłumaczenie Olena Sheremet), teraz dochodzi białoruski – w gwarach tych dwóch języków rozmawiała przytłaczająca większość bieżeńców i po powrocie z niego. To po białorusku i ukraińsku przechowywano i przekazywano ustnie historię, która przez niemal sto lat nie mogła zaistnieć w przestrzeni publicznej. Czy białoruskie wydanie przyczyni się także do tego na Białorusi? Oby. Dziś pamięć bieżeństwa zachowała się tam głównie wśród starszych mieszkańców wsi w zachodniej części Białorusi; nie ma jej w oficjalnym przekazie historycznym. Z drugiej jednak strony – gdy dwa lata temu na portalu Nasza Niva ukazał się tekst o bieżeństwie, notował rekordową klikalność, wywołał też rekordową liczbę komentarzy (głównie merytorycznych).
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że białoruskie tłumaczenie powstało: Wydawcom, Tłumaczowi, wspierającemu finansowo tłumaczeni i wydanie Instytutowi Książki i Polskiemu Instytutowi w Mińsku. Wszystkim życzliwym osobom, które się do tego przyczyniły. A to naprawdę niemałe grono. Oprócz tych, co tłumaczyli, wydawali, wspierali, decydowali było też mnóstwo osób, wożących polskie wydanie na Białoruś, polecające, zachęcające, namawiające, w różny sposób wspierające. Z całego serca Wam dziękuję!
https://store.arche.by/item/6608