Był rok 2012; może początek 2013. Czytałam relacje matek, którym na rękach umierały ich dzieci; po kolei cała czwórka. Albo opisy osieroconych kilkulatków, którymi nie miał kto się zająć, czekały więc na śmierć na poboczu uchodźczych dróg. Powtarzałam wtedy w myślach: „Jak dobrze, że to minęło i nigdy nie powróci. To przecież historia, rok 1915”. To, że wyciągnęliśmy wnioski ze straszliwego XX wieku, którego I wojna ze swoimi okropnościami była zaledwie początkiem, wydawało mi się tak oczywiste.
Potem zaczęła się wojna na Ukrainie. Coraz mniej stabilna była sytuacja na Bliskim Wschodzie, straszliwe rzeczy działy się w Syrii. O tym, że to nigdy więcej miało się nie powtarzać, mówiono coraz częściej z goryczą. W relacjach live i w filmikach zamieszczanych na facebooku widzieliśmy, jak giną ludzie. Cywile. Bezbronni. Także dzieci. Pojawiły się doskonale mi znane z lektur w roku 2012 i 2013 obrazki. Rodzice, uciekający spod bomb z ciałami swych nieżywych dzieci. I dzieci, którym nie pozostał już nikt z bliskich.
Te obrazki, coraz bardziej dramatyczne, widzimy do dziś. Minął wiek, ludzie inaczej się ubierają i czeszą, technika fotograficzna poszła do przodu. Ale ból i ludzka tragedia jest dokładnie taka, jak widziałam na zdjęciach i w opisach z 1915. Ci ludzie potrzebują pomocy. Tak jak w 1915 roku potrzebowały miliony bieżeńców. Bez niej nie przeżyją. Tak jak 100 lat temu drodze do Rosji nie przeżyły tysiące wygnanych ze swoich wiosek ludzi.
Nie, nie chodzi mi o szukanie łatwych analogii. Rosyjski odwrót na foncie wschodnim to nie wojna w Syrii. To jasne.
Ale przeżywając tragedię bieżeńców z 1915, ich osamotnienie i bezradność, nie mogę nie pamiętać o tym, co dzieje się dziś. O ludziach wciąż pozostających w dogorywającym Aleppo; i o tych w obozach, walczącym o przetrwanie swoje i swoich najbliższych.
Im możemy pomóc.
Jeśli ktoś nie wie, jak to zrobić, oto linki:
oczywiście straszne są wieści z Aleppo. a jeszcze straszniejszy żarcik pana wiceprezydenta na spotkaniu w klubie księgarza, że zaraz przed pisem będziemy iść w bieżeństwo. bardzo dziękuję za spotkanie i podpis w książce.