Bieżeństwo, akt pierwszy
Było gorąco. Jak bywało w tym roku. I sucho. Nie wiem, czy aż tak jak tego lata. Ale woda w studniach, które mijały tysiące bieżeńców, szybko się skończyła. Nawet stawy i okoliczne bagna wyschły albo zostały wybrane.
Do wiosek pod Bielskiem, Białymstokiem, Sokółką przybliżała się wojna…. Huk dział było słychać całkiem blisko, w nocy horyzont rozświetlała łuna pożarów. To paliły się przyfrontowe wioski. Kto je podpalał? Dlaczego? Ludzie powtarzali za żołnierzami, których w okolicy kręciło się mnóstwo, że to Niemcy bezlitośnie niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze. Gwałcą tez kobiety, obcinają im piersi, mężczyzn zabijają albo wcielają do swego wojska, a dzieci wrzucają do studni. O tym ludzie słyszeli też w cerkwiach, wielu duchownych wyjechało już do Rosji.
Z zachodu jechały rzędy wozów. Chłopi spod Łomży, Ostrołęki, Płocka, nawet Warszawy. Między furmankami – powozy ziemian. Ludzie pod Bielskiem, Białymstokiem, Sokółką byli przerażeni. Niektórzy też pakowali się do wyjazdu. Inni nie zamierzali nigdzie jechać. Ale gdy do wioski wpadał oddział Kozaków, musieli zmienić zdanie.
Latem 1915 roku zaczęło się bieżeństwo milionów ludzi z zachodnich krańców Imperium Rosyjskiego. Kiedy dokładnie? Pod koniec lipca jechali mieszkańcy Chełmszczyzny, na przełomie lipca i sierpnia ruszali ludzie spod Ostrołęki. Płocka czy Łomży. Mieszkańcy guberni Grodzieńskiej, do której należały ziemie dzisiejszego Podlasia i którzy stanowili niemal trzecią część bieżeńców, ruszali później. We wspomnieniach często mówią, że wyjeżdżali przed Spasa, na Spasa, albo tuż po Spasa. Tak do dziś określa się święto Przemienienia Pańskiego. Dat raczej nikt wtedy nie używał, czas określało się według ważnych wydarzeń z codziennego życia. Przypada – jeśli datujemy zgodnie z kalendarzem gregoriańskim – 19 sierpnia. Niektórzy jechali jeszcze później – tuż przed Spleniem…. Chodzi o święto Zaśnięcia Matki Boskiej…
Czyli to działo się teraz. W sierpniu 1915 roku rozgrywał się pierwszy akt tego dramatu.
Ale nie zatrzymujmy się tylko na tragizmie tej historii. Nie przerabiajmy jej na martyrologię. To zamyka ówczesnych ludzi w ramkach, ogranicza ich. Lepiej patrzeć z otwartością na wszystko – nie tylko cierpienie, także na kłótnie po drodze, kradzieże, bo i to się zdarzały. Pamiętać o śmiechu, który niósł się nad drogą, gdy zebrała się wioskowa młodzież. Przecież nawet w tak wstrząsającym momencie ludzie nie muszą stracić całej swojej witalności, radości i chęci do zabawy. Zwłaszcza młodzi.
Potem przyjdą kolejne etapy bieżeństwa, kolejne akty ludzkiego losu. Pobyt w Rosji, rewolucja 1917, próby powrotu przez ogarnięty wojna domowa kraj, trudności w zdobyciu dokumentów, wreszcie przyjazd na swoja ziemię, zniszczoną i ogołoconą.
Każdy z tych etapów jest osobną historią. Każdy opowiada nam cząstkę prawdy o tym, kim byli i czego doświadczyli bieżeńcy; ponad 3 miliony osób. Każdy pozwala coś innego zrozumieć. Przyjrzyjmy się im. Nie spieszmy się, bo pośpiech często przeszkadza. Rocznica sprzyja ujawnianiu wspomnień i nigdy niepublikowanych materiałów. Może się więcej dowiemy, zarówno o bieżeńcach jak i o nas samych? Może coś ważnego zrozumiemy? Może przeżyjemy? Do czasu gdy bieżeńcy wrócą na swoją ziemie mamy dużo czasu. Pierwsze powroty zaczną się w 1918 roku, ale masowo ludzie będą jechać dopiero w 1922.
Portal bieżeństwo.pl tez chce dać sobie ten czas. Spróbujemy – aż do 2022 roku – przypominać kolejne etapy wydarzenia sprzed 100 lat. Będziemy te wpisy oznaczać podtytułem „zdarzyło się 100 lat temu”. Pod tym hasłem będziemy – mam nadzieję, że wspólnie – zastanawiać się, co wtedy spotkało naszych przodków? Kim się stali? Czego się nauczyli? Czego my uczymy się patrząc na ich doświadczenie?