W pierwszych miesiącach 1915 roku proboszcz sokólskiej cerkwi św. Aleksandra Newskiego notował: „Sokółka i okolice zalane są wojskami wszystkich formacji i rodzajów, zarówno odstępujących, jak i nowoprzybyłymi. To jedno ogromne obozowisko wojskowe. Również domy duchowieństwa są przepełnione wojskiem. W Soborze nieustannie trwa spowiedź żołnierzy powracających z pozycji i idących na pozycje frontowe. Spowiada się także 125 batalion rezerwowy, odsyłany do Rygi. Wobec ogromnego natłoku ludzi – od 500 do 600 ludzi dziennie – stosuje się spowiedź powszechną, lecz z odmawianiem modlitw przebłagalnych o rozgrzeszenie dla każdego oddzielnie. W ten sposób, w atmosferze nieustannej modlitwy i żalu za grzechy – niepostrzeżenie mijają miesiące luty i marzec.”
I dalej: „26 kwietnia podczas nabożeństwa przeleciał nad Soborem wrogi samolot, nie zrzucał bomb i odleciał. Zostały obsiane już wszystkie pola. Pozostało tylko miejsce na zasiew gryki i pod ziemniaki. Trwa jednak susza. Już drugi miesiąc nie spadła nawet kropla deszczu. Wieją nieustannie zimne, lecz bardzo suche wiatry”
Za trzy-cztery miesiące nie zdążywszy zebrać wszystkich plonów, chłopi Sokólszczyzny wyruszą w bieżeństwo. Kronika sokólskiej cerkwi już tego nie odnotuje….
Kronika ocalała, jej tłumaczenie można znaleźć tu: http://naszasokolka.wordpress.com/artykuly/sokolscy-prawoslawni/kronika-sokolskiej-parafii-prawoslawnej-od-roku-1886-do-1915/